Głowice rzutowe do wędek dwuręcznych

Autor: Michał Mazurek

Tekst ukazał się w numerze 3/2016 (36) Sztuki Łowienia

W poprzednim numerze Sztuki Łowienia, został zamieszczony mój artykuł poświęcony głowicom rzutowym do wędek jednoręcznych, w którym starałem się wykazać istotne zalety tego typu konstrukcji. Ku mojej radości tekst spotkał się z uznaniem i zostałem poproszony o drugą części - dotyczącą głowic rzutowych do wędek dwuręcznych. Nie będzie tu mowy o wędkach, ponieważ to materiał na osobny artykuł, ale o wyborze odpowiedniej głowicy rzutowej, która jest bezpośrednim narzędziem prezentowania muszek.

Wędki dwuręczne (Double Hand - DH) kiedyś kojarzyły mi się wyłącznie z połowem łososi w dużych rzekach. Klimat takich połowów był tak pociągający, że również pragnąłem posługiwać się wędkami dwuręcznymi, jednak nie mogłem pozwolić sobie na łososiowe wyprawy. Zastanawiałem się i szukałem informacji, które pozwoliłyby mi przeżywać przygodę z dwururkami, a jest ich na tyle dużo, że w pierwszej chwili sprawa wydawała się beznadziejna. Odrobiłem jednak tę lekcję i postaram się zebraną wiedzę przedstawić tak, aby każdy mógł bez większych problemów zacząć własną przygodę z DH. Zrozumienie konstrukcji takich głowic jest kluczowe również ze względu na konieczność zastosowania odpowiedniej techniki rzutu, o czym nie wspominałem przy wędkach jednoręcznych, gdzie przeważnie posługujemy się rzutem znad głowy. Wędki dwuręczne do rzutów znad głowy są używane rzadziej, ponieważ używamy ich głównie do technik typu spey.

Rzuty typu spey zawdzięczają swoją nazwę Szkocji i rzece Spey, gdzie zostały opracowane i skąd rozprzestrzeniły się na cały świat znajdując zastosowanie zarówno w połowach wędkami dwuręcznymi jak i jednoręcznymi. Spey to rzuty rolowane (roll cast) gdzie następuje zmiana kierunku rzutu – w klasycznym rzucie rolowanym kierunek rzutu zostaje zachowany. Kluczowe jest tu odpowiednie położenie kotwicy przed rzutem właściwym, czyli wymachem w przód. Kotwica, którą tworzy końcówka sznura z przyponem i muchą, ma w trakcie rzutu kontakt z wodą umożliwiając naładowanie wędki.

Techniki rzutów spey dzielimy na dwie kategorie:

  • Z kotwicą krótkotrwałą (touch and go) – kotwica opada na wodę lecz nie pozostaje długo na tafli, ponieważ gdy tylko jej dotknie, następuje rzut. Do rzutów z takim sposobem kotwiczenia zaliczamy np.: Single Spey lub Snake Roll.
  • Ze stałą kotwicą (water born) – podczas przygotowywania rzutu kładziemy kotwicę na wodzie gdzie pozostaje przez cały czas tworzenia pętli D i wymachu w przód. Do rzutów
    z takim sposobem kotwiczenia zaliczamy np.: Double Spey lub Snap-T.

Powyższy zestaw informacji jest koniecznym wstępem, ponieważ kształt i masa głowic są obecnie najczęściej podyktowane odpowiednim technikom rzutowym tak, aby je maksymalnie ułatwić. Łatwość oddawania rzutów jest również główną przesłanką posługiwania się głowicami rzutowymi i w przypadku wędek dwuręcznych nabiera to nawet większego sensu niż w przypadku wędek jednoręcznych.

Głowice rzutowe DH podzielić można na trzy kategorie: spey, scandi oraz skagit. Producenci używają różnych kombinacji tych trzech konstrukcji, aby wykorzystać maksymalną ilość zalet każdej z nich, ale nie trudno się domyślić, że tego typu operacje mają również wady. Tworzone są głowice mid spey, scandi short czy skagit compact, gdzie zmieniony jest stosunek wagi głowicy do jej długości – głowica jest krótsza i łatwiejsza w obsłudze. Tak, tutaj muszę wyraźnie zaznaczyć – umiejętności i technika rzutu są wprost proporcjonalne do długości głowicy rzutowej – im dłuższa głowica, tym wyższe umiejętności musi posiadać wędkarz nią rzucający (w zasadzie jest to również prawdą w odniesieniu do wędek jednoręcznych). Poniższy rysunek przedstawia przykładowy kształt głowic DH wg omawianego podziału.

Głowice spey są najbardziej wymagające technicznie i bardzo często osoby zaczynające przygodę DH są zniechęcone pierwszymi niepowodzeniami i napotkanymi trudnościami. Gwarantuję, że naukę warto rozpocząć właśnie od tego rodzaju głowicy (czy sznura), ponieważ po opanowaniu techniki, przesiadka na scandi to dziecięca igraszka. Próba przejścia w drugą stronę, czyli od scandi do spey, może sprawić, że wędka dokona żywota na kolanie zniechęconego i sfrustrowanego wędkarza. Celowo pomijam tutaj skagit (o nim później), ponieważ posługiwanie się tą głowicą wymaga odmiennej do pozostałych głowic techniki rzutu, która dla spey i scandi jest praktycznie taka sama.

Używanie głowicy spey wymaga największej ilości miejsca za plecami, ponieważ tworzona jest spora pętla D, konieczna do wykonania rzutu. Z tego powodu używane są głównie na łowiskach, gdzie brodzimy dalej od brzegu, bądź na takich, gdzie brzegi nie są mocno porośnięte krzewami i drzewami. Głowice scandi nie wymagają dużej ilości miejsca za plecami, ponieważ tworzą znacznie mniejszą pętlę D, zatem znajdują zastosowanie tam, gdzie używanie dłuższej byłoby bardzo utrudnione lub wręcz niemożliwe. Częściej też moim zdaniem używane są do bardzo popularnych obecnie wędek typu switch i tzw. micro spey. Krótszą wędką łatwiej poradzić sobie z krótszą głowicą.

Na podstawie kształtu głowic można określić ich przeznaczenie jeśli chodzi o stosowane przynęty. Zwężający się profil scandi i spey predysponuje je do używania muszek o niewielkiej masie, co sprawia, że najlepiej używać ich przy niskich i średnich stanach wody, gdy nie szukamy ryb w głębszych partiach wody. Chcąc zaprezentować przynętę bliżej dna, możemy posłużyć się przyponami tonącymi w różnym stopniu tonięcia, jednak należy pamiętać, że te dwa rodzaje głowic nie zostały zaprojektowane do ich użytku. Osobiście jeśli już muszę jakiegoś użyć to nie używam cięższego niż w 3 klasie tonięcia.

Do używania przyponów tonących została opracowana głowica skagit, która swoją nazwę zawdzięcza, płynącej przez Kanadę i Stany Zjednoczone, rzece o tej samej nazwie. Jest to bardzo kompaktowa głowica, której masa radzi sobie z nawet najszybciej tonącymi przyponami. Niesie ze sobą tyle energii, że bez problemu możemy nią rzucać muchy obciążone cone headami, metalowymi tubami itp. Jej dodatkowy atut to możliwość używania w sytuacjach, gdy praktycznie nie mamy miejsca za plecami. Duża masa w niewielkiej pętli D pozwala naładować wędkę nawet w tak ekstremalnych warunkach dla rzutu spey, jak łowienie opartym o mur (np. oporowy na Dunajcu J). Jest to idealne narzędzie na rzeki polskiego pomorza, podczas zimowego polowania na trocie.

Posługiwanie się głowicą skagit jest relatywnie łatwe i nie trzeba długotrwałych treningów, aby móc komfortowo i bezpiecznie łowić. Oczywiście wymaga to pewnej wprawy, zwłaszcza wtedy, gdy musimy rzucić na większą odległość, ale wg mnie wystarczy około pół godziny szkolenia, żeby jej obsługę załapać, co jest niewątpliwie jej kolejną zaletą. Chociaż wróć, z tym „łatwe” trochę się rozpędziłem, ponieważ skala trudności rośnie wraz ze stosowaniem coraz szybciej tonących przyponów.

Łowiąc w warunkach, które wymuszają prowadzenie przynęty w głębokich partiach wody musimy zastosować taki element, który to umożliwi. Niektórzy próbują osiągnąć ten cel obciążając muchę (cone head, metalowa tuba itp.), jednak trzeba sporej wiedzy podczas jej tworzenia, aby ciężarek nie „zabił” pracy przynęty. Lepszym pomysłem jest skrócenie żyłkowego przyponu i użycie przyponu tonącego tzw. tipa, które dzielimy na dwie kategorie: cylindryczne i koniczne (zwężające się). Tipy mogą być wykonane na rdzeniu monolitycznym lub plecionym i możemy je kupić gotowe o określonej długości, bądź na metry do „samodzielnego montażu” - trzeba na nich wykonać pętelki do łączenia ze sznurem i żyłką.

Otulina z tworzywa sztucznego tonie dzięki zastosowaniu materiału o mniejszej gęstości niż gęstość wody (wolno tonące) lub dzięki domieszkom pyłu wolframowego (szybko tonące). Dzięki zastosowaniu pyłu, tipy potrafią tonąć nawet z prędkością większą niż 30 cm na sekundę. Oznaczenie skali tonięcia tipów to T-x, gdzie x przyjmuje wartości od 6 wzwyż i im większa wartość, tym szybciej tonący. O ile stosowanie tak szybko tonących przyponów pozwala na szybkie sprowadzenie muchy do dna, co jest istotne podczas zimowego polowania na trocie, o tyle trzeba się nauczyć nimi rzucać. Takie łowienie do przyjemnych nie należy, ale jeśli są wyniki…

Ten trochę długi wywód na temat przyponów tonących był konieczny nie tylko ze względu na umiejętne dobranie ich do przynęty i rodzaju prezentacji, ale również ze względów odpowiedniego ich doboru do wędki i głowicy. Każda wędka oznaczona jest ciężarem sznura jaki powinien być do niej stosowany, aby jej nie uszkodzić. Oczywiście jest pewien margines i niektóre blanki można w pewnych warunkach przeciążać, ale trzeba to robić umiejętnie i ryzyko uszkodzenia wędki spada wtedy na użytkownika. Dobierając wagę głowicy, musimy w pewnych przypadkach doliczyć do niej wagę tonącego przyponu, którego będziemy używać. Warunkiem tym jest wykonywanie rzutów skandynawskich, czyli dwuręcznych rzutów nad głową – bez kotwiczenia. Przy rzutach kotwiczonych, mucha z przyponem oraz tipem tworzą kotwicę i z punktu widzenia doboru wagi głowicy do wędki nie bierzemy ich pod uwagę.

Wagę głowic do wędek dwuręcznych określa się obecnie w jednostkach grains lub gram i w 2004 roku związek AFFTA (American Fly Fishing Trade Association) opracował i opublikował standard klas wagowych DH. Poniższa tabela (dostępna pod adresem: http://www.affta.org/wp-content/uploads/2012/01/spey_line_weights.pdf ) prezentuje ten standard, gdzie założeniem jest, że głowica ważona jest w całości, aż do miejsca, w którym łączy się z rozbiegówką (inaczej niż w standardzie AFTM, gdzie ważone jest pierwsze 30 stóp sznura).

* Należy tu rozumieć głowice scandi lub skagit

** Należy tu rozmieć głowice i sznury spey

 

Dzięki temu standardowi możemy samodzielnie sporządzić sobie głowicę DH wycinając fragment z odpowiedniego sznura muchowego. Nie będę tego tematu rozwijał, ponieważ materiału jest na osobny artykuł, który powoli zaczyna się rodzić.

Do wyczerpania podstawowych informacji w temacie głowic DH, do poruszenia został już tylko jeden temat, którym są rozbiegówki. Omawiałem je w artykule, który znalazł się w poprzednim numerze Sztuki Łowienia i nie będę już tego powtarzał (zainteresowanych odsyłam do tamtego artykułu), jednak trzeba zaznaczyć, że te stosowane do głowic DH są grubsze, mocniejsze i bardziej wytrzymałe.

Ważnym aspektem rozbiegówek, jest tak zwany nadmiar (over hang), czyli ilość rozbiegówki znajdującej się między szczytówką, a wysnutą głowicą. Ilość nadmiaru ma znaczenie, ponieważ rozbiegówka jest znacznie lżejsza od głowicy i jeśli jest go zbyt dużo, rzuty będą bardzo utrudnione lub w ogóle niemożliwe. Właściwą ilość wyznaczać nam będzie tak naprawdę głębokość brodzenia:

  • głęboko brodzimy – krótki nadmiar (od +- 30 cm do +- 70 cm),
  • płytko brodzimy lub łowimy z brzegu  - długi nadmiar (od +- 70 cm do +- 150 cm).

Osobista myśl na zakończenie: tym, którzy nie mieli jeszcze okazji posługiwać się dwuręczną muchówką, gorąco to polecam. Jest to niesamowicie przyjemny sposób łowienia i wielka frajda z rzucania. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wyczerpałem tematu, a wręcz ledwo się po nim prześlizgnąłem, ale jest to mam nadzieję taki zestaw informacji, który pozwoli Wam tę tematykę zrozumieć i dać punkt zaczepienia do poszerzenia wiedzy dzięki internetowym źródłom.